1. Zwierciadlo.pl
  2. >
  3. REKLAMA

Doktor delfin

Delfiny to cierpliwi i wyrozumiali terapeuci. Przy nich autystyczne dzieci nawiązują kontakt ze światem, rozluźniają się piąstki maluchów z porażeniem mózgowym, a pacjenci z zespołem Downa wypowiadają swoje pierwsze słowa. Dlaczego tak się dzieje?

 

Hubert Lesiak ma już trzy lata, ale jeszcze nie chodzi, nie mówi, a jego dłonie są trwale zaciśnięte w piąstki. Winę za ten stan rzeczy ponosi porażenie mózgowe. Chłopiec nie potrafił też samodzielnie siadać i trudno było o kontakt z nim. Trwało to do czasu, gdy wziął się za niego Fidżi, trzyletni atlantycki delfin butlonosy wyspecjalizowany w terapii dzieci.

– Fidżi skakał dla Hubcia, przynosił mu prezenty spod wody i całował go – opowiada Magdalena Lesiak, mama Huberta. – Delfin sprawił, że mój syn po kilku dniach terapii zainteresował się nim, co jest nie lada wyczynem! Zauważyliśmy, że Hubert zaczął łapać lepszy kontakt z nami i całym otoczeniem.

Niepełnosprawnemu dziecku frajdę sprawiała nie tylko zabawa ze zwierzęciem, ale i sam fakt przebywania w wodzie. W drugim tygodniu pobytu w ośrodku delfinoterapii Island Dolphin Care na Florydzie chłopiec po raz pierwszy samodzielnie usiadł. Rodzice płakali ze szczęścia. Wspomnienia z pobytu u „doktora delfina” nadal pomagają w trudnej terapii Huberta, mimo że od tego czasu minęło już kilka miesięcy. Dziecko coraz lepiej radzi sobie z siadaniem, a i próbuje raczkować. Czy naprawdę mógł to sprawić delfin Fidżi?

Zwierzę Magiczne

Trudno powiedzieć, dlaczego delfiny szukają kontaktu z człowiekiem. Towarzyszą statkom na pełnym morzu i rybakom podczas połowów, lubią baraszkować pomiędzy pływającymi ludźmi czy wyskakiwać ponad fale na oczach zachwyconych gapiów. Mimo sporych rozmiarów i ogromnej wagi dochodzącej do 300 kg nie robią człowiekowi krzywdy. Każdy, kto choć raz miał kontakt z delfinem, powie, że to zwierzę magiczne. Ręce same się do niego wyciągają, a usta wyginają w uśmiechu bliźniaczo podobnym do delfiniego wyrazu szczęścia na pysku. Co więcej, u części tych inteligentnych ssaków zaobserwowano szczególne podejście do niepełnosprawnych osób – przy nich delfiny stawały się bardzo delikatne i nieskore do gwałtownych ruchów.

Ludzką słabość do tych mądrych zwierząt postanowili wykorzystać naukowcy. Pod koniec lat 70. dr David Nathanson, neuropsychia-tra z Uniwersytetu Miami, zauważył, że dzieci z zespołem Downa dużo szybciej uczą się nowych umiejętności, kiedy nauce towarzyszy przeszkolony delfin. Ta metoda sprawdzała się zwłaszcza podczas lekcji mówienia, kiedy mali pacjenci nazywali przedmioty i zwierzęta narysowane na specjalnej tablicy, wrzucając je za każdym razem do basenu. Delfin chwytał je i przynosił, co nagradzane było okrzykami i klaskaniem. Okazało się, że dzieci w ten sposób uczą się mówić cztery razy szybciej niż podczas zwykłych zajęć w klasie.

W latach 80. dr Nathanson rozwinął tę metodę w ośrodku Dolphin Human Therapy na Florydzie (ośrodek ten został dwa lata temu zniszczony przez huragan „Katrina”). Od 1989 roku tamtejsi specjaliści przeprowadzili ponad 40 tysięcy sesji terapeutycznych z dziećmi z 60 krajów. Delfinoterapia okazała się skuteczna nie tylko we wspomaganiu leczenia pacjentów z zespołem Downa, ale też dzieci z autyzmem, porażeniem mózgowym czy innymi schorzeniami o podłożu neurologicznym czy psychicznym. Jedynym przeciwwskazaniem wobec tej formy terapii okazały się agresywne zachowania i stany lękowe mogące stać się zagrożeniem dla pławiących się w basenie ludzi i zwierząt.

Lekarstwo uniwersalne?

W jaki sposób delfiny mogą pomagać w leczeniu aż tak wielu chorób? – zachodzili w głowę naukowcy. Przecież wiadomo, że nie istnieją lekarstwa uniwersalne. Przyczyna musi więc tkwić w nas samych.

– Delfiny działają na nas niezwykle motywująco – mówi Anna Kolan-Zwolińska, specjalistka delfinoterapii. – Widziałam dzieci po porażeniu mózgowym czy ze spastycznością kończyn, a więc mające mocno zaciśnięte rączki, które za wszelką cenę starały się zwierzę pogłaskać, przytulić, chwycić za płetwę. Żadną inną metodą nie można ich było nakłonić do rozprostowania pięści.

Widząc szczery entuzjazm i radość emanującą z delfinów, ludzie pragną odwzajemnić ich uczucia. Naukowcy udowodnili, że podczas kontaktów z tymi zwierzętami zwiększa się wydzielanie endorfin, hormonów odpowiedzialnych za dobry nastrój, ale też osłabiających uczucie bólu. To właśnie z tych przyczyn w obecności delfina można nakłonić pacjentów nawet do ćwiczeń trudnych i bolesnych, w jakie obfituje standardowa rehabilitacja. Bo – co istotne – w czynnościach wykonywanych w basenie nie ma właściwie nic rewolucyjnego – ot, codzienna terapia praktykowana w niecodziennych warunkach. Doświadczenia pokazały natomiast, że dzięki endorfinom szybciej i łatwiej przyswajamy nowe umiejętności. To dlatego delfinoterapia daje trwałe efekty.

Duchowa więź

– Delfiny są zdolne do nawiązania bliskich relacji z człowiekiem, co dla chorego może mieć szczególne znaczenie – uważa prof. Michael Reveley z University of Leicester, który odkrył, że obecność tych zwierząt łagodzi również objawy depresji. – Osoby cierpiące na depresję często mają poważne problemy z komunikowaniem się z innymi ludźmi. Dlatego kontakt ze zwierzęciem może w ich wypadku przynieść nieoczekiwanie dobre rezultaty.

„Duchową więź” ludzi i delfinów może tłumaczyć i to, że oba gatunki mają w głębi mózgu zbliżone budową układy limbiczne związane z powstawaniem emocji. Naukowcy uważają, że istnieje również inna przyczyna dobrego wpływu obecności delfinów na zdrowie ludzi. Badania nad tym zagadnieniem prowadzili zarówno dr Nathanson, jak i dr Ludmiła Łukina ze słynnego Ośrodka Delfinoterapii Ukraińskiej Akademii Nauk w Kozaczej Buchcie, pionierzy delfinoterapii. Badacze zgodnie twierdzą, że ultradźwięki emitowane przez delfiny przyspieszają zrosty zniszczonych tkanek w organizmie. Co więcej, te mądre ssaki ciekawi u człowieka wszystko, co odbiega od normy, np. protezy czy nowotwory, i tam właśnie wysyłają swoje sygnały. Szczególnie chętnie delfiny przebywają w towarzystwie ludzi wyraźnie odróżniających się od średniej krajowej. Stąd ich duże zainteresowanie osobami niepełnosprawnymi czy ciężarnymi kobietami. Dlaczego tak lubią inność? Tego nie wie nikt.

Kto może wziąć udział w delfinoterapii? Właściwie nie ma tu ograniczeń. Ośrodki ukierunkowane są przede wszystkim na niepełnosprawne dzieci z zespołem Downa, autyzmem i porażeniem mózgowym, którym zaleca się jak najwcześniejszy kontakt z tą formą leczenia. Specjaliści sugerują rozpoczęcie terapii w przedziale wiekowym od siedmiu miesięcy do sześciu lat (w niektórych ośrodkach dolna granica wieku to trzy lata). To jednak nie przekreśla szans osób dorosłych. Delfinoterapia zalecana jest przecież w leczeniu depresji czy w rehabilitacji kobiet w ciąży. Ćwiczenia wykonywane z udziałem delfinów uzależnione są od rodzaju zaburzeń.

– Inaczej terapeuta będzie pracował z dzieckiem autystycznym, a inaczej z cierpiącym na porażenie mózgowe – tłumaczy Anna Kolan-Zwolińska. – U tych pierwszych stosuje się elementy terapii behawioralnej, motywując do pracy i nagradzając za wykonanie ćwicze-nia. Nagrodą jest delfin, który przynosi prezent spod wody, podaje piłkę i bawi się nią z dzieckiem. Z kolei dziecko ze sparaliżowanymi kończynami należy stymulować sensorycznie – wyciszyć i utulić, jednocześnie nakłaniając do głaskania delfina.

 

Pęka bańka, która otacza dzieci

Dla Dominiki Maj chorej na holoprosencefalię (wada wrodzona mózgu polegająca na niewykształceniu się ciała modzelowatego łączącego obie półkule) już pierwszy turnus delfinoterapii okazał się przełomowy. „Opinie lekarzy, rehabilitantów i psychologa były zgodne, że Dominika zrobiła w ciągu 10 dni postępy jak po trzy–czteromiesięcznej intensywnej rehabilitacji – pisze mama dziewczynki na stronie internetowej . – Oceniono, że nastąpiło zdecydowane obniżenie napięć i niepotrzebnych odru-chów, dziecko lepiej panuje nad ciałem (głównie rękami i obręczą barkową, co pozwala na celowy, izolowany ruch, np. w celu sięgnię-cia po zabawkę), więcej gaworzy. Są to dla Dominiki milowe kroki w walce z chorobą!”.

U Maćka Nity z Janowa Lubelskiego w trzecim roku życia stwierdzono autyzm. Chłopiec przestał mówić, potem również sypiać – miesiącami potrafi odpoczywać tylko przez dwie–trzy godziny na dobę. Rodzice, których życie zamieniło się w koszmar, w końcu trafili do delfinarium w Muzeum Morskim w Kłajpedzie na Litwie, gdzie prowadzony jest program rehabilitacji dzieci autystycznych. Do dziś rodzina wzięła udział w pięciu turnusach delfinoterapii. Aby jej dobroczynny wpływ się utrzymywał, trzeba ją powtarzać co roku.

– Po każdym z turnusów terapii Maciek był spokojniejszy, bardziej zainteresowany tym, co się wokół niego dzieje, i skupiony na tym, co robi – opowiada Zbigniew Nita, ojciec chłopca. – Stał się też bardziej wyciszony, dzięki czemu potrafił przeleżeć spokojnie 40 minut, a potem nawet przespać całą noc. Dla nas to coś naprawdę niezwykłego.

Dr Nathanson odniósł sporo sukcesów, pracując z chorymi na autyzm. O tym, jak reagują na kontakt z delfinami, zwykł mawiać: „Pęka bańka, która otaczała te dzieci”.

– Delfiny mogą bardzo wiele zrobić dla dzieci autystycznych, budząc ufność i powodując otwieranie się na nasz świat – przyznaje Danuta Kardas, prezes katowickiego oddziału Krajowego Towarzystwa Autyzmu. – Autystykom jest potrzebna łagodność, ponieważ bardzo łatwo udzielają im się nastroje otoczenia. Zdarza się jednak niekiedy, że autystyczne dzieci przeraża widok delfinów i terapię trzeba przerwać.

Siódmy na świecie

Mimo wszystkich swoich plusów delfinoterapia ma również jeden minus. Są nim wysokie koszty leczenia, które wahają się w granicach czterech–pięciu tysięcy złotych za dwu–trzytygodniowy turnus obejmujący od 10 do 15 godzinnych spotkań z delfinami. Problem w tym, że usługi takie oferuje zaledwie sześć ośrodków na świecie: na Florydzie, w Stanach Zjednoczonych; w Kłajpedzie, na Litwie; na Curacao, jednej z wysp Antyli Holenderskich; w miejscowości Eilat nad Morzem Czerwonym w Izraelu oraz na Ukrainie (w Kozaczej Buchcie i w Jałcie). Poziom oferowanych tam usług jest bardzo różny, warto więc zwrócić uwagę na to, ilu terapeutów uczestniczy w zajęciach w wodzie i czy są one dostosowane do indywidualnych potrzeb pacjenta. Największe doświadczenie w delfinoterapii mają ośrodki na Florydzie i w Kozaczej Buchcie.

W Polsce powstaje właśnie siódmy profesjonalny ośrodek rehabilitacyjny z delfinami – Górnośląskie Centrum Delfinoterapii w Tarnowskich Górach.

– Nasze Centrum ruszy w ciągu 18 miesięcy od uruchomienia kredytu bankowego, o który właśnie złożyliśmy wnioski – zapewnia Aleksandra Piaścik, pomysłodawczyni budowy ośrodka. – Powstanie budynek charakterem zbliżony do aquaparku, tyle że z głębszymi basenami ze słoną wodą. Specjalnie przeszkolone delfiny – trzy butlonosy i dwie białuchy – przyjadą do nas z moskiewskiego delfinarium.

Koszty 10-dniowego turnusu w Tarnowskich Górach wyniosą mniej więcej tyle co na Ukrainie czy w USA, ale teraz Polacy nie będą musieli już jeździć na terapię za granicę – podróż z niepełnosprawnym dzieckiem jest bardzo uciążliwa.

Na internetowych forach dyskusyjnych od miesięcy wrze dyskusja na temat tego, czy polskie centrum delfinoterapii rzeczywiście powstanie. Emocje są tak wielkie jak nadzieje pokładane w tej formie rehabilitacji.

–  Delfinoterapia może sprawić, że dziecko zacznie chodzić albo mówić swoje pierwsze słowa – mówi Anna Kolan-Zwolińska. – Takie rzeczy się zdarzają, ale żaden ośrodek nikomu tego nie zagwarantuje.

Delfin cudu nie zdziała, choć może bardzo pomóc. Jedyny pewnik to czysta radość, jaką przynosi kontakt z tym wspaniałym zwierzęciem.

Przydatne linki:

  • Górnośląskie Centrum Delfinoterapii  w Tarnowskich Górach:
  • Strona Anny Kolan-Zwolińskiej, terapeutki wyszkolonej w delfinoterapii:
  • Island Dolphin Care na Florydzie:
  • Ośrodek Delfinoterapii Ukraińskiej Akademii Nauk w Kozaczej Buchcie na Ukrainie:

Share on Facebook Send on Messenger Share by email
Autopromocja
Autopromocja

ZAMÓW

WYDANIE DRUKOWANE E-WYDANIE
  • Polecane
  • Popularne
  • Najnowsze